wtorek, 17 czerwca 2008

V Wrocławskie Warsztaty Piwowarskie

V Wrocławskie Warsztaty Piwowarskie za nami, a raczej za mną. Jako uczestnik-obserwator, który po raz pierwszy „załapał” się na tę imprezę, podzielę się kilkoma wrażeniami. Warsztaty to wydarzenie niszowe, zdecydowanie dla grupy konsumentów, zwanej „prosumentami”. Wiem też, że byłem na święcie tych, którzy z picia piwa i jego warzenia chcą zrobić na swój sposób sztukę i święto tych, którym to się udaje.

Bez elementarnej wiedzy o procesie warzenia piwa postronny obserwator nie ma co szukać na takiej imprezie. Degustacje piw – no, napić się to tutaj nie można było. Bardzo miłe panie wlewały do maluteńkich kubeczków wielkie piwo Grand z browaru Amber. Warto spróbować tego bałtyckiego portera z gorzką czekoladą, jeżeli trafi się na niego w Waszym osiedlowym sklepiku lub markecie.








Jak festyny mają za atrakcję przeciąganie liny tak warsztaty mają za atrakcję konkurs śrutowania. Słodu, aby lepiej oddał to, co ma najlepsze. Oddał do brzeczki, rzecz jasna. Jak wspomniałem wcześniej, bez elementarnej wiedzy ani rusz.

Pokaz warzenia piwa na żywo – czyli coś, co nas „nakręciło” przed warsztatami już „na żywo” aż tak bardzo edukacyjnym pokazem nie było. Za to świetny sprzęt, rodzimego – czyli dolnośląskiego – konceptu rewelacja: pierze, gotuje, krawaty wiąże…
Po konkursie piw domowych, zgłoszonych przez domowych piwowarów, nastąpiło coś, co tygrysy lubią najbardziej: po prostu degustacje piw domowych. Dla tych chwil warto było przyjechać, bowiem to, co potrafią dziewczyny i chłopaki nawarzyć w swoich domostwach to prawdziwe mistrzostwo. Portery, stouty, miodowe, lagery, pilznery, klasztorne, pszeniczne a nawet wędzone. Po małym łyczku, tu, i tu, i tu jeszcze trochę, i tutaj, to też dobre, oooo – super, i tutaj, tu, rewelka, tu… i do następnych warsztatów!


Brak komentarzy: